Dzierzba gąsiorek.

Dzierzba gąsiorek.

Dziś kolejna część ptasich opowieści. Nasza potrzeba pisania o ptakach najprawdopodobniej wynika z faktu, że zaczną one nas za chwilę opuszczać, choć może już niektóre z nich właśnie udają się w swoją długą podróż.


Tarta jeżynowa.

Tarta jeżynowa.


Pamiętam bardzo wyraźnie smak deseru z dzieciństwa, choć byłam wtedy bardzo mała. W domu, w którym  wychowywała mnie moja Ciocia zwana  Lucią (Ludwiką) na deser mi i "mojej drugiej" Małgosi dla odmiany nazywanej Sylwią serwowała deser z kaszy manny gotowanej na gęsto. Te pyszności polewane były gęstym sokiem. Dla mnie to wspomnienie ma smak jeżyn, do których mam ciągły sentyment. Nie potrafię obojętnie przejść wobec jeżynowego krzaku. Uwielbiam ich owoce, których wysyp mamy teraz w naszym lesie. Od dawna myślałam "jakie tu zrobić ciasto z jeżynami ?". No i wymyśliłam tartę jeżynową. A swoją drogą, muszę spytać Małgosi - Sylwii, czy ona pamięta ten smak...


Tarta jeżynowa


Proporcje na foremkę o wymiarach 35x11 cm lub okrągłą o średnicy 22 cm

 Składniki na ciasto:

160 g mąki krupczatki
115 g masła
45 g cukru pudru trzcinowego
20 g kakao
1-2 łyżki zimnej wody
 

Ciasto szybko zagnieść (lub zmiksować w melakserze), tylko do połączenia składników w gładką masę. Włożyć zawinięte w folię na godzinę do lodówki.

Składniki na krem jeżynowy:

250 ml soku z jeżyn
70 - 100 g cukru trzcinowego*
150 g masła
4 jaja l
3 żółtka jaj l
1 pomarańcza (tylko skórka)

*ilość cukru zależy od poziomu słodyczy w owocach i naszych osobistych preferencji :)

Sok z jeżyn wlać przecedzony do garnka, dodać cukier i masło, podgrzewać delikatnie i mieszać aż masło i cukier rozpuszczą się.
W osobnym  naczyniu ubić jajka z żółtkami. Kiedy mieszanina soku będzie ciepła (nie gorąca!) dodać ją strumieniem do jajek pamiętając o tym, żeby cały czas mieszać wszystko na wysokich obrotach. Wlać mieszaninę do garnka i na małym ogniu podgrzewać cały czas mieszając do momentu aż zgęstnieje. Potrwa to kilka minut. Gotowy jeżynowy krem odstawić. Dodać otartą skórkę z połowy jednej pomarańczy, zamieszać i przykryć krem, żeby na wierzchu nie tworzył się kożuch.

Przygotowanie ciasta :

Po odpoczynku w chłodzie wyłożyć ciasto i odczekać kilka minut. Rozwałkować (robię to między dwoma kawałkami folii spożywczej, żeby ciasta nie podsypywać mąką) i wyłożyć na wysmarowaną tłuszczem formę do tarty. Nakłuć widelcem ciasto, przykryć pergaminem i obciążyć. Piec w nagrzanym piekarniku do 180 stopni przez 20 min. Na podpieczony spód wylać krem i piec jeszcze 8-10 minut. Po ostudzeniu dowolnie udekorować. Ja użyłam świeżych jeżyn, poziomek, kwiatów lawendy i małych bez.
Krem w tarcie jest bardzo stabilny, po przekrojeniu (gdy ostygnie!) trzyma "formę". Tartę można zrobić dzień wcześniej przed konsumpcją i trzymać ją w lodówce, przed podaniem wyjąć na ok 1 godz., żeby miała odpowiednią temperaturę.

Smacznego :)

Rzadki gość w zielonym fraku, czyli rzecz o dzięciole zielonym.

Rzadki gość w zielonym fraku, czyli rzecz o dzięciole zielonym.

Zdarzyło się to późną wiosną, na przełomie maja i czerwca. Ptaka tego szukaliśmy od ponad roku. Jakoś mijaliśmy się i nie było nam po drodze. Najpierw niechcący spłoszyliśmy go żerującego na łące koło leśniczówki. Na szczęście przysiadł w bezruchu na gałęzi, na ścianie lasu. To jego ulubiona pozycja i może tak trwać godzinami. Niestety nasze teleobiektywy pozostały wówczas w domu. Byliśmy czujni. Obserwowaliśmy teren podczas każdej wędrówki, bo ptak to terytorialny więc musiał się w końcu znów pojawić. Pokazał się niedaleko, na otwartym terenie. Pewnie żerował na okolicznych polanach. Obserwowaliśmy go przez lornetkę, dopóki nie odleciał w las.

Aby podzielić się kulisami naszych "łowów" musimy wspomnieć o aktorach. Pan Hiszpan bywa w lesie i fotografuje. Nie zna słowa po polsku. Pan Zbyszek ma sporą wiedzę ornitologiczną, uwielbia las i wędruje ze swoim spokojnym psem beaglem. Państwo Bogusia i Piotr z młodym wilczurem również pomykają po lesie w poszukiwaniu ptaków. No i my. 

Nasze drogi przecinają się i spotykamy się czasem, by wymienić doświadczenia z obserwacji. Że tu dziupla kowalika, tam gniazdo świstunki, tu była muchołówka, tam stado grubodziobów, na górce dziupla dzięcioła czarnego, a wysoko w koronie drzew gniazdo myszołowa... Takie tam błahe historie.

Tym razem było tak. Pan Hiszpan zaczepił pana Zbyszka i językiem migowym oraz obrazem ze swego aparatu pokazał rzadkiego ptaka przy dziupli, którą zasiedlił ze swą partnerką. Oczywiście ptak, nie Pan Hiszpan. Trzeba było przejść przez tak mało dostępne chaszcze, że spacer nie był specjalną rozkoszą. Pan Zbyszek opowiedział jak tam dojść i co znaleźć. Nie było łatwo, bo drzew z dziuplami w lesie wiele. Pan Piotr z panią Bogusią, którzy od pana Zbyszka również przejęli tę tajemną wiedzę poświęcili swój czas i zaprowadzili nas na miejsce. Chwała im. Tak staliśmy się współwłaścicielami tajemnicy. Zastygneliśmy w milczeniu wpatrzeni w dziuplę, jak dzieci w nową zabawkę. Po chwili przyleciał on - dzięcioł zielony. Był to samiec, o czym zaświadczył czerwony "wąs" pod okiem.


Chleb mieszany na miodzie z oliwkami.

Chleb mieszany na miodzie z oliwkami.

Zacznijmy od chleba. Zatęskniłam za wspólnym pieczeniem w Piekarni Amber. W sierpniu przepis dla nas wybrała Badylarka Domatorka prowadząca bloga Weekendy w domu i ogrodzie. Chleb bardzo smaczny i prosty w wykonaniu. Dokonałam bardzo nieznacznych zmian. Przepis podaję ze zmianami, a oryginalny znajdziecie w linku powyżej. Dziękuję Amber i Badylarce za ten sierpniowy pomysł na chleb.


Chleb mieszany na miodzie z oliwkami



Składniki :
(na foremkę o wymiarach 11 cm x 29 cm)

240 g aktywnego zakwasu żytniego
50 g siemienia lnianego
70 g razowej mąki żytniej
130 g razowej mąki orkiszowej
250 g mąki pszennej
1 łyżeczka (8 g) soli
1 łyżka płynnego miodu
350 g wody
75 g pokrojonych czarnych oliwek

Wykonanie:


Na pół godziny przed wyrabianiem ciasta na chleb namoczyć siemię lniane w 75 g wody. Wymieszać i odstawić do napęcznienia.

W dużej misce wymieszać mąki, sól, miód i zakwas.  Dolać ok. 200 g wody oraz napęczniałe siemię. Wymieszać, starając się rozdzielić zlepione ziarna.  Dolać resztę wody i wyrobić dokładnie ciasto  łyżką  – składniki powinny się ze sobą wymieszać, a masa powinna mieć gęstą konsystencję, ale na tyle rzadką, by dawała się wyrabiać łyżką. Przykryć ciasto wilgotną  ściereczką lub folią i odstawić do wyrośnięcia na kilka godzin (najlepiej na noc).

Rano ciasto będzie wyraźnie wyrośnięte. Do reszty ciasta dodać  pokrojone oliwki i równomiernie je wmieszać. Przełożyć ciasto do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia.  Odstawić  do ponownego wyrośnięcia na ok. dwie godziny. Wierzch ciasta można posypać mąką bezglutenową i przykryć wilgotną ściereczką lub ciasto w keksówce włożyć do plastikowej torby i szczelnie zawinąć.

Formę z wyrośniętym ciastem wstawić do piekarnika. Ustawić termostat na 230 stopni, piec 23 minuty, następnie zmniejszyć do 210 i piec 22 minuty. Wyjąć chleb z formy, usunąć papier do pieczenia i odstawić do ostygnięcia. Po upieczeniu chleb powinien oddawać głuchy dźwięk, gdy postuka się go od spodu. 



Chleb mieszany na zakwasie z miodem i oliwkami na blogach:

Akacjowy blog
am. art kolor i smak
Apetyt na smaka
Kuchnia Gucia
Kuchennymi drzwiami
Kulinarna Maniusia
Kulinarne przygody Gatity
Moje małe czarowanie
nie-ład mAlutki
Polska zupa
Przepisy na domowy ser i chleb
Smakowity chleb
Stare gary
Weekendy w domu i ogrodzie
W poszukiwaniu slow life


Kurczak Yakitori i inne japońskie smaki w ustach gaijina.

Kurczak Yakitori i inne japońskie smaki w ustach gaijina.

Kim jest gaijin? Ogólnie rzecz biorąc to obcy, cudzoziemiec, nazywany tak przez rodowitych Japończyków. Ci z Was, którzy mieli w ręku świetną powieść Marcina Bruczkowskiego "Bezsenność w Tokio" wiedzą o co chodzi. Pozostałym szczerze ją polecamy.

Pierwsze spotkanie na żywo z Japonią to jak lądowanie na obcej planecie. Troszkę obawialiśmy się tej odmiennej dla nas kultury, faktu że przeciętny Japończyk zna angielski jak my chiński, że większość napisów to "krzaczki".